27 lipca 2016

Rowerowym do Barda...



Pieszym szlakiem kiedyś szliśmy (w odwrotnym kierunku), tym razem postanowiliśmy przejść się rowerowym.
Pieszy nie zrobił wtedy na nas wrażenia. Naprawdę, trudno go było zaliczyć do gatunku ciekawych. Do Przełęczy Łaszczowa może być, za przełęczą kiepsko. Rowerowy zdecydowanie bardziej interesujący. Ładniejsza droga, w ładniejszym otoczeniu i chociaż trochę widoków (w przypadku pieszego zero).
I przy okazji sprawdziłam, czy szlak nadaje się rzeczywiście na rower. I jak na moje wymagania, do przełęczy połowicznie. Sama od biedy tak, z przyczepką niestety nie. Za dużo kamieni. Z kolei z przełęczy do Barda, myślę, że dałoby się i z przyczepką. 
















































25 lipca 2016

Góry Bystrzyckie - Spalona



Pierwszy plan, to szynobus do Bartnicy i powrót na rowerach. Ale w ostatniej chwili uległ zmianie i ponownie padło na Góry Bystrzyckie. Nic na to nie poradzimy, że lubimy tam pojeździć.
Dawno nie byliśmy na Spalonej, więc wypadało tam się wybrać. 
Początkowo upał dał się nam we znaki, ale już po Pokrzywnie jakby zelżał. 
Tym razem nie musieliśmy prowadzić rowerów pod górę, po kocich łbach słusznych rozmiarów, wystarczyło skierować się na drogę omijającą. 

























19 lipca 2016

Przejażdżka przed deszczem...



Pogoda niepewna, więc stwierdziliśmy, że wybierzemy się na przejażdżkę rowerową, ale krótką i w razie czego wrócimy do domu.
Chmurzyło się cały czas, ale groźba deszczu początkowo nie istniała. A jak się pojawiła, popedałowaliśmy w kierunku domu.
Po powrocie rzeczywiście trochę pokropiło, tylko pokropiło. Wydawało się, że będzie z tego większy deszcz. Konkretnie popadało dopiero wieczorem.
A sama trasa, to kręcenie po najbliższej okolicy, nic nowego.

























18 lipca 2016

Wzgórza Lewińskie



Tym razem raczej nie góry, a bardziej pagórki. 
Zaplanowałam kilka wędrówek po Wzgórzach Lewińskich i to jedna z nich, z Lewina do Dusznik.
Trasa w większości spacerowa i obfitująca w widoki. Szliśmy początkowo (od stacji PKP) czarnym szlakiem rowerowym.
Szlak oczywiście bezludny, jak to w większości na Ziemi Kłodzkiej bywa. Paru tubylców i zero turystów. W niektórych miejscach nieźle zarośnięty. 
I znów mi dziecko kleszcza złapało (dawno nie miał), myślę, że gdzieś na przerośniętej łące. OK, szybko wyjęłam, nic mu raczej nie będzie.