12 listopada 2015

Króciutka przejażdżka nr 2...


Dzień następny i podobna sytuacja. Nie dało się nie skorzystać z okazji. Trasa częściowo pokrywająca się z poprzednią, kilka kilometrów dłuższa i nieco ciekawsza. Gdyby jeszcze drogę nr 46 dało się ominąć... Mikro odcinek, ale jednak...
Szkoda tylko, że w tym dniu widoczność była kiepska. Uroki listopada.
Myślałam, że w dwa kolejne dni też się gdzieś na godzinkę wybiorę, ale Młody złapał jakieś przeziębienie i musiał zostać w domu (przy stanie podgorączkowym do przedszkola oczywiście go nie puszczę), więc nici. A w poniedziałek pogoda się popsuła, nic nie wskazuje na poprawę i pewnie wkrótce się okaże, że jednak sezon rowerowy zakończony. 

 


















 







10 listopada 2015

Króciutka przejażdżka nr 1...


Listopad i rower, to u mnie bardzo rzadko występujące "połączenie". Bo z racji pory roku, rzadko można trafić na odpowiednią pogodę. A pierwszy tydzień listopada, był właśnie tygodniem pogody odpowiedniej, nawet dla tak wymagającej osoby, jak ja. Świeciło słońce, temperatura przekraczała 10 stopni (w cieniu) i wiatr łba nie urywał.

Wstyd się przyznać, ale częścią tej trasy jeszcze nigdy nie jechaliśmy. Zawsze wybierało się kierunek południowy zachód, zachód, północ... Potem człowiek obejrzał przypadkowo parę blogów i dostał olśnienia. Nawet nie wiedziałam o istnieniu fajnej asfaltowej drogi. Na moich papierowych mapach widnieje polna ścieżka. 
Dlatego zamieszczam relację na blogu. Te krótkie i powtórki zazwyczaj pomijam.