31 maja 2014

Tutuł niepotrzebny...


Kiepski był ten maj, jeśli o wycieczki chodzi. Na rower wsiedliśmy zaledwie cztery razy, przejeżdżając...  117 km. W tygodniu oczywiście, popołudniami, jakoś się wtedy udało znaleźć troszkę słońca, bo w weekendy pogoda katastrofa.
Łażenia po górach zero, powód ten sam - deszcz.
Wkrótce wyjazd nad morze, z rowerami. Mam nadzieję, że aura będzie sprzyjająca i poprawimy statystyki.
Góry tradycyjnie odkładamy na bliżej nieokreśloną przyszłość. Nasze dziecko jest za małe na samodzielną włóczęgę, a za duże na nosidło. Pozostają weekendowe Sudety od czasu do czasu, bo bliziutko.