21 sierpnia 2007

Wycieczka5…


Wycieczka urlopowa nr 5. Ostatnia. Liczba kilometrów nieznana, pewnie coś pomiędzy 40 a 50. Początek i koniec trasy to droga krajowa (nie dało się inaczej niestety, chyba że spore koło do pokonania), poza tym super, cisza, spokój i tradycyjnie dużo lasu. I stawy. Wyjątkowy urodzaj na nie w tej części Lasów Janowskich.


Przez łąki…




Przez prawie bezludne wioski…





Leśna droga do rezerwatu…





Rezerwat Imielty Ług…








Musiałam stamtąd szybko wiać ze względu na obrzydliwe, gryzące muchy.


Stawy. Trzeba było zboczyć z asfaltu i przejechać piaszczystą drogą kilkaset metrów, aby je zobaczyć…























Znów na asfalcie i kolejne stawy…























20 sierpnia 2007

Wycieczka4…


Wycieczka urlopowa nr 4.
Może 40 km, może nie…
Trochę historii…


Droga przez las prowadząca do…








Na drzewach znajdują takie tabliczki upamiętniające najważniejsze bitwy z okresu drugiej wojny światowej…








Droga krzyżowa…








Kaplica w lesie…





Obok zaczyna się szlak rowerowy, którego niestety nie miałam okazji poznać…











Temu debilowi, co rzucił peta to…





Tego miejsca chyba przedstawiać nie trzeba…

















Końcówka trasy, typowy, nieleśny krajobraz…













19 sierpnia 2007

Wycieczka3…


Wycieczka urlopowa nr 3. Dokładna liczba km oczywiście nieznana, myślę, że około 60. Chętnie odbyłabym tę trasę jeszcze raz, ale na swoim rowerze, byłoby mi zdecydowanie łatwiej. I nie sama, ponieważ gdybym wcześniej wiedziała, co mnie czeka, raczej nie odważyłabym się na samotną jazdę. 























Chciałam wejść do środka, ale szorty plus top, które miałam na sobie…




















Przejście przez ten były most kolejowy (z rowerem) nieźle mnie wystraszyło.
Chwila nieuwagi i…












To jest fragment tzw. szlaku rowerowego, trudno rower przeprowadzić, o jeździe nawet nie wspomnę…





I zaczął się las…




















Już nie w lesie…









Na koniec trasy droga krajowa.
Czyli niezbyt miła jazda, ale inaczej się nie dało. Tzn. wtedy nie wiedziałam, że polnymi można…