Pierwszy plan, to szynobus do Bartnicy i powrót na rowerach. Ale w ostatniej chwili uległ zmianie i ponownie padło na Góry Bystrzyckie. Nic na to nie poradzimy, że lubimy tam pojeździć.
Dawno nie byliśmy na Spalonej, więc wypadało tam się wybrać.
Początkowo upał dał się nam we znaki, ale już po Pokrzywnie jakby zelżał.
Tym razem nie musieliśmy prowadzić rowerów pod górę, po kocich łbach słusznych rozmiarów, wystarczyło skierować się na drogę omijającą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz