12 grudnia 2014

Niespodziewana końcówka sezonu rowerowego...



Byłam pewna, że w tym roku nie wejdziemy na Śnieżnik... weszliśmy.

Byłam pewna, że sezon rowerowy zakończyliśmy na początku września... I też niespodzianka, udało jeszcze trochę pojeździć, w październiku (11). Wiatr głowy nie urywał, opadów nie zapowiadali, temperatura wzrosła na tyle, że można było wyruszyć bezpiecznie z dzieckiem w trasę. Trasa niezbyt długa (56 km), ale przy nieudanym sezonie każdy kilometr cieszy. Na dłuższe wyprawy i tak pora nieodpowiednia, bo dzień krótki i wcześnie robi się zimno.

Na początku był plan - do Kudowy na rowerach, z Kudowy szynobus. Potem plan się zmienił, do Kudowy szynobus, powrót na rowerach, częściowo przez Czechy. Od dawna na to czekałam. Z powodu braku połączenia kolejowego, wcześniej się nie dało. W obie strony byłoby mi ciężko. Bo jednak mój pasażer coraz więcej waży.

Dla urozmaicenia i wydłużenia trasy zahaczyliśmy o Czechy, ale tym razem na niewielkim odcinku.

Trasa bardzo ładna, raz dolinka, raz pagórek, widoków też nie brakowało. Chętnie przejechałabym się tam jeszcze kiedyś, może nie w całości, ale jako fragment innej trasy.
 
 
 





























 
 
 







10 grudnia 2014

Z braku pomysłu... Szczytnik...



Sobota - Wzgórza Włodzickie, a niedziela... Dzień był pochmurny i mglisty, ale ciepły. Trzeba było coś wykombinować, żeby czasu nie marnować na siedzenie w chałupie. Coś typowo spacerowego, bo na typowe górskie wędrowanie jednak taka aura nie pasowała.

I zrobiliśmy sobie spacer z Polanicy na Szczytnik. Taka skrócona wersja tego.