30 lipca 2015

Wycieczka nr 4, wiadomo, Lasy Janowskie...


Trasa oczywiście bardzo łatwa, jak na niziny przystało, ale z wnerwiającym kamiennym odcinkiem i tradycyjnie trochę piachu. Przejechaliśmy 64 km, wliczając w to cofanie się ze źle wybranej drogi (oznakowanie nie zawsze jest dobre).
 






















28 lipca 2015

Wycieczka nr 3, znowu Lasy Janowskie...



Tradycyjnie las... las...las... piękny, pachnący, sosnowy las. I kilka małych wiosek na trasie.

W końcu udało się nam przekroczyć 100 km (konkretnie 104 km). Bo z tym zawsze był problem. Nie chodzi o brak siły, bo zawsze jakiś zapas był. Jest tak, że z mapą w łapie, wymyślam jakąś tam trasę, a potem, w praniu wychodzi, że jednak kilku kilometrów zabrakło. A przecież nie będziemy krążyć wokół miejsca zamieszkania, żeby ją sztucznie wydłużyć.

Tym razem też by się nie udało, ale na szczęście w pewnym momencie nie skręciliśmy w odpowiednią drogę, musieliśmy się wracać i...
Wszystko łatwo, lekko i przyjemnie...
 
 

























 






24 lipca 2015

Wycieczka nr 2, przez las...



Chciałam dokończyć to, czego nie dokończyliśmy dwa lata wcześniej. Czyli m.in. zahaczyć o Łążek Garncarski.

Miało być długo... cóż nie wyszło... Powód piaskowy, opisany niżej.

Przejechaliśmy 77 km, łącznie z zawracaniem ze źle wybranej drogi (takie mapy). Trasa bardzo łatwa, jak to na płaskim terenie bywa, ale momentami upi..., tzn. najpierw droga zasypana kamieniami („remont” - nowa nawierzchnia i walec nie zdążył przejechać - nie wiem po co, bo wcześniej była całkiem fajna), potem ten piach.

Las oczywiście cudny...