Weekend w górach, dzień drugi.
Tym razem nie spacer, a coś poważniejszego. Wyprawa na Borówkową, ale trochę inaczej, bo przez Czechy, dłuższa i ciekawsza. 20 km z groszami, czyli tak jak lubię. Szło się fajnie, ale na drugi dzień mięśnie bolały.
Trochę pobłądziliśmy w okolicach Travnej, ale właściwa droga szybko się znalazła.
Na terenie Czech mieliśmy pewne zdarzenie. Szliśmy sobie szlakiem przez las. Nagle pojawił się samochód, na czeskich rejestracjach. I co? Przed Polakiem zapewne, musielibyśmy uciekać gdzieś w trawę lub krzaki, a Czech zjechał na bok, zwolnił, abyśmy mogli spokojnie i bezpiecznie przejść.
W oddali nasz cel…
Już jesteśmy w Czechach…
Kościół w Travnej…
I kaplica...
Droga krzyżowa...
Dalsza część szlaku…
Już na Borówkowej. Znowu mgła i widoki ograniczone…
Schodzimy w dół...