31 marca 2015

Ciąg dalszy weekendu...


Ten sam weekend, sobota ciepła i słoneczna, niedziela też słoneczna, ale już nie ciepła, niestety. Ochłodziło się i to nieźle. Spacer był, oczywiście, ale zdecydowanie krótszy.




















30 marca 2015

Ciąg dalszy nastąpił...


Poprzednim razem, jak tu byliśmy, pogoda była masakryczna, czyli wiało, czasem padało lub sypało mokrym śniegiem. Tym razem zmiana o 360 stopni, bo słonecznie i ciepło, jak na marzec. 
Kontynuowaliśmy to, co musieliśmy wtedy przerwać.
Trochę marszu po polskich hałdach, trochę marszu po czeskich drogach. 
Pytanie... Dlaczego Czech (może nie każdy, ale większość) na widok pieszego idącego poboczem naciska hamulec, a Polak nie?





































26 marca 2015

Po lesie, pasie granicznym i hałdach...



Tradycyjny poślizg w publikacji, działo się 1 marca...
Mieliśmy przerwę w łażeniu po lasach. Najpierw byliśmy w innym miejscu, potem dziecko nam się rozchorowało (z jednej choroby w drugą), więc przymusowy areszt domowy.
Pogoda nie była zachęcająca. Wiało jak..., dodatkowo od czasu do czasu mżyło lub sypało mokrym śniegiem. Trochę bałam się o małego wędrowca, żeby go nie przewiało. W normalnych warunkach to nic, ale przy osłabieniu po chorobach różnie bywa. Na szczęście w lesie był spokój, a odcinków bezdrzewnych nie było zbyt wiele.