Narobiło
mi się zaległości. Miałam wielkiego lenia (i mam go nadal) do
pisania tekstów, ale w końcu coś napisać trzeba.
Ten
wyjazd miał się odbyć rok temu, ale autobus nie przyjechał (w
przypadku miejscowego PKS-u, to nic dziwnego) i trzeba było go
odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Czyli rok 2013
okazał się rokiem bez Gór Stołowych (pieszo, bo rowerowo było).
Tym
razem się udało. Nasz cel - Broumovske Steny i tak jakby dokończenie (a w zasadzie kontynuacja) czegoś sprzed dwóch lat.
W
końcu pogoda się poprawiła (towar deficytowy, czyli słońce
wyjrzało), bo ileż można w tym deszczu i niskich chmurach.
A zdarzyło się... 5 września.
A zdarzyło się... 5 września.
Start
oczywiście w Karłowie a potem marsz (przez Pasterkę) do granicy z
Czechami.