26 sierpnia 2015

Wieczność...



Tak w dużym skrócie, bo nie chce mi się więcej pisać.
Powrót w Góry Bystrzyckie.
Tym razem z Polanicy, przez drogę Wieczność, do Gorzanowa.
W końcu pogoda znormalniała (skończyły się upały) i można było bezproblemowo maszerować.

Trasa głównie przez las, więc mało widokowa, ale i tak super. I cudownie bezludna, nie licząc ludzi od wycinki drzew.

 






































 

 

 

 
 

18 sierpnia 2015

Ucieczka przed burzą...



Upał plus góry, to bardzo często równa się burza. Nawet podczas wielkiej suszy.
Deszcz, to najbardziej pożądany towar w ostatnich tygodniach, więc ostatnią rzeczą mogłoby być narzekanie na owe zjawisko.

Prognozy były takie, że nic nie wiadomo. Siedzenie w domu w dzień świąteczny nie wchodziło w grę, więc postanowiliśmy zaryzykować. Miał być to jedynie spacer, bez zapuszczania się głęboko w las, na dalsze szlaki, bez możliwości ewentualnej szybkiej ewakuacji na teren zabudowany, posiadający stację PKP.
Najpierw były lody. Pieniądze wyrzucone w błoto, bo w ogóle nam nie smakowały. To drugie miejsce w Polanicy z niesmacznymi lodami. Po lodach od Kiszki w Janowie Lubelskim, trudno będzie nam dogodzić, bo one są bezkonkurencyjne. Gofry też się popsuły.
Ruszyliśmy w ten las. Teren w większości znajomy. Na początku nic nie wskazywało na zmianę pogody, słońce i jakieś tam małe chmurki. Po pewnym czasie zagrzmiało, raz... drugi...trzeci... Nie zrezygnowaliśmy z dalszego marszu, ponieważ burza ta, znajdowała się po przeciwnej stronie, nie tej, z której napływały (w tym czasie jeszcze niewinne) chmury.
Aż tu nagle jest, jest chmura burzowa, zmierzająca w naszym kierunku. Trzeba było zmienić plany, skrócić trasę i ewakuować się w bezpieczne miejsce. Wiedziałam, że spokojnie zdążymy. I zdążyliśmy. Pod koniec złapał nas niewielki deszcz, całkiem przyjemny w tym upale.
Burza właściwa nadeszła później, jak już siedzieliśmy na stacji PKP. Oj, nie chciałabym być w tym czasie w lesie...