Po wczorajszej setce postanowiliśmy dać sobie luz i przejechać co najwyżej 50 km. Upał jeszcze większy, ale w lesie fajnie.
Mąż podczas wczorajszej "ucieczki" przed burzą, zgubił okulary, na kamienistej drodze. Postanowiliśmy wrócić tam i poszukać zguby. Szanse na odnalezienie były minimalne, bo trochę czasu upłynęło, na pewno niejedna osoba tamtędy przejeżdżała i ktoś je sobie wziął.
Zaczęliśmy tak samo, jak wczoraj. Za Porytowym Wzgórzem skręciliśmy tym razem w lewo.
Na początku piękna, leśna droga, którą dobrze znamy. Od skrzyżowania z Kamienną Drogą piach. Raz taki, że dało się jechać, raz taki, że trzeba było rower prowadzić. Cóż, nie wszystkie leśne szlaki rowerowe są utwardzone.
Ulga na asfalcie w Andrzejówce a później jedno wielkie podskakiwanie na kamieniach. Tak, jak przypuszczaliśmy, okularów nie było.
Dalsza część trasy, to już normalne drogi, szuter lub asfalt.
Z 50 km nic nie wyszło, przejechaliśmy 78.
Lasy Janowskie to super miejsce dla rowerzystów. Mnóstwo leśnych dróg do objeżdżenia, dobrze oznakowanych. Nie dla fanów mtb, bo to nie góry i zjazdów po kamieniach lub korzeniach brak, ale dla pozostałych jak najbardziej. Trafia się piach i kamienie, jednak nie jest tego aż tak dużo. Szerokie opony sobie poradzą w większości przypadków.
Niebieski a potem żółty szlak rowerowy, sama przyjemność jazdy...
Pyszne jeżyny. Młody anty-owocowy, ale jeżyny (maliny, jagody też) prosto z krzaka zawsze zje, w sporych ilościach...
To właśnie ten piaszczysty fragment trasy...
Obejście, ale też piaszczyste, tylko trochę mniej...
To najlepsze, ale da się obejść, bo po tym nawet prowadzić ciężko...
Uff... Jeszcze nie asfalt, ale piach na tyle mały, że dało się normalnie jechać...
A tu te okropne kamienie, z tym, że na zdjęciu słabiutko widać...
Potem już gładziutko...
Wyremontowana droga ze Szklarni do Janowa...
Wszystko pięknie oznakowane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz