W
końcu się udało. Czerwone Wierchy. Zaczynaliśmy w Dolinie
Kościeliskiej, kończyliśmy w Kuźnicach.
Czytałam,
że podejście czerwonym szlakiem na Ciemniak, jest dosyć ciężkie,
nudne i monotonne, i że lepiej przez Dolinę Tomanową (dłuższe,
więc odpadało). Ja jakoś tego nie odczułam. Szło się całkiem
fajnie. A nuda? Ja nie rozumiem, jak można nudzić się w górach.
Może poza asfaltem do MOka, bo asfalt sam w sobie jest nudny. Nie
tylko w Tatrach zresztą. Nasze dziecko też nie narzekało.
Początkowo
szliśmy w koszulkach i pot po nas spływał. Jednak przed Chudą
Przełączką, jak się nagle zimno zrobiło. Szybko zakładaliśmy
bluzy i kurtki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz