30 stycznia 2015

Podsumowanie...



Wkrótce zacznie się nowy sezon, a ja jeszcze nie podsumowałam starego.
Nie da się go zaliczyć do udanych. Po raz kolejny, co najmniej połowa planów poszła w odstawkę. Tradycyjnie przez pogodę. Dla nas dziecko najważniejsze, jeżeli możliwy deszcz lub burza, zostajemy w domu. Wiosna, lato i część jesieni, okazały się wyjątkowo deszczowe. W maju nie dało się zorganizować żadnej wycieczki. W lipcu i sierpniu (ten, to w ogóle porażka) padało praktycznie codziennie, wrzesień w większości zgniło-wyżowy, przeplatany deszczem. Dopiero październik w miarę, ale to już prawie po sezonie. I czerwiec też połowicznie ok, ale akurat wtedy przebywaliśmy nad morzem.
Trudno uwierzyć, że w wielu miejscach w kraju panowała susza.
Odbyliśmy zaledwie 8 wycieczek pieszych i 4 ½ + 2 rowerowych (pół, bo musieliśmy ją skrócić przez burzę, a te dwie to krótkie powtórki). Plus kilka popołudniowych rowerowych w tygodniu, ale one się nie liczą, bo krótkie i znane na pamięć. Wyjazdu na Paradę Parowozów i do ZOO nie liczę, bo to inna kategoria.
Przejechaliśmy na rowerze 1442 km, w tym 431 km podczas wakacyjnego wyjazdu. Odrobinę więcej niż w poprzednim sezonie, ale nadal niezadowalająco, liczyłam na więcej. 






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz