Tym razem dzień
bez roweru. Postanowiliśmy trochę pospacerować, trochę po lesie,
trochę po plaży. W sumie, to miała być plaża w obie strony, ale
bardzo mocno wiało od zachodu, więc zrezygnowaliśmy.
Pogoda była dosyć
niepewna, bo niby zapowiadali deszcz, ale skoro na razie nie padało
i nawet pokazało się słońce, ruszyliśmy w las. I ciemne chmury
przylazły, na szczęście nic z nieba nie poleciało.
Dotarliśmy do Dziwnowa i
słońce znów zaświeciło. Tak, zaświeciło, nad Dziwnowem, bo w
kierunku Dziwnówka... czarno. Dobrze, że zdążyliśmy. Chmury
wędrowały od strony morza, po skosie.
Odwiedziliśmy Park
Miniatur. Nasze dziecię zachwycone. Kolejką oczywiście, bo latarnie
specjalnego zainteresowania nie wzbudziły. Biegał za jadącymi
wagonikami i gdyby mógł, zostałby tam do wieczora. I przychodziłby
codziennie.
W pewnym momencie i tu przylazła deszczowa chmura.
Polało, ale krótko i było gdzie się schować.
Gdańsk Port Północny...
Gdańsk Nowy Port...
Sopot...
Czołpino...
Hel...
Stilo i Rozewie...
Darłowo...
Jarosławiec...
Krynica Morska...
Ustka...
Gąski...
Kołobrzeg...
Niechorze...
Kikut...
Świnoujście...
Wracaliśmy (jak wspominałam
na początku) plażą. Już na dobre się wypogodziło, więc obawy
przed zmoknięciem minęły. Wiało w plecy, nieźle wiało w plecy.
Dobrze, że mieliśmy ortalionowe kurtki, one skutecznie nas przed
wiatrem chroniły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz