28 lipca 2014

Badanie drogi przed planowaną wyprawą...



Na wycieczkę wybraliśmy się dosyć późnym popołudniem. Wcześniej byliśmy na plaży, a tam wiadomo, długo wysiedzieć się nie da.

Postanowiliśmy wybadać drogę do Gryfic, czyli jak dojechać tam z pominięciem drogi 103 (wtedy nie wiedziałam, że nie taki diabeł straszny). I przy okazji zrobić sobie małą wycieczkę. Dość szybko stwierdziliśmy, że pomysł jest bez sensu. Zajęłoby nam to mnóstwo czasu. Ale po kolei.

Najpierw było sprawdzenie polnej drogi z Wrzosowa do Strzeżewa. Byłby to fajny skrót, gdyby ta droga okazała się przejezdna. Szybko musieliśmy zawrócić. Wybraliśmy asfalt, czyli drogę na Pobierowo. Tradycyjnie obawiałam się samochodów (tym bardziej, że droga gładka, po remoncie), na szczęście sezon jeszcze się nie zaczął, do tego późne popołudnie, więc ruch aż tak duży nie był. 
Nowy asfalt w pewnym momencie się skończył, a w okolicy miejscowości Gostyń, to już prawdziwy ser szwajcarski.

Kolejny plan, to obadanie niebieskiego szlaku pieszego do Trzęsacza. Początkowo ciągnął się asfaltem, potem zjechaliśmy na polną drogę. Sam początek w porządku, potem...   Jakiś de...l (nie wiem, jak inaczej go określić), rozwalił chałupę i cały gruz wywalił właśnie na drogę (nie pierwszy raz się z tym spotkałam). Co kilka metrów pojawiały się takie (nieważne, że ubite) gruzowe sterty. Przejść się przez to da, ale z rowerem dużo gorzej, szczególnie, kiedy wiezie się małego pasażera. Za takie coś powinny być mega wysokie kary finansowe. Skutecznie zniszczyło to nam przyjemność jazdy po całkiem fajnym terenie. 
Z wielką ulgą powitałam "czystą" już polną dróżkę.







Stanęliśmy sobie na mostku drogowym...




I po chwili kolejka przejechała...



Dojechaliśmy do Trzęsacza.
Dobrze znane ruiny kościoła...







Od Trzęsacza trzymaliśmy się czerwonego szlaku pieszego. Wygodniej...

 
Trochę ścieżki rowerowej obok głównej drogi, przejechaliśmy Pustkowo (bardzo pozytywne wrażenie, nazwa miejscowości trafiona), trochę lasu i okropne Pobierowo... Tzn. początek i koniec ok, bo tylko domki w lesie, ale środek... koszmar.


Już za Pobierowem...

I las towarzyszył nam do końca...  Bo w sumie Łukęcin też prawie w lesie...

 




W tych miejscach spacerowaliśmy prawie codziennie trzy lata temu, trochę wspomnień...




Przejechaliśmy 44 km (mało, ale tak wyszło), trasa bardzo łatwa, z tym, że na pewnym odcinku mocno upi...  Chodzi o ten gruz.

 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz