Ciąg dalszy weekendowych wyjazdów. Trasa raz (dawno temu) przejechana przeze mnie, ale w odwrotnym kierunku. Mam na myśli całość, bo niektóre jej fragmenty należą do tras innych i odwiedzane były wcześniej.
Standard, czyli kilka podjazdów, kilka zjazdów, odrobina płaskiego. Krótka i łatwa, około 31 km.
I… mieliśmy pecha, złapał nas deszcz. A przecież ta chmurka taka mała i tak niewinnie wyglądała… Nie przypuszczałam, że zostaniemy zaatakowani o tak wczesnej porze. Nie była to jakaś wielka ulewa, ale trochę nas zmoczyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz