22 sierpnia 2018

Tatry cz.3, Starorobociański Wierch...



Do trzech razy sztuka. Pierwszy raz burza, drugi raz dziecko za małe, trzeci raz... udało się. 
Powrót miał być przez Ornak, ale schodzenie ze szczytu tą samą drogą, czyli po ruchomych kamieniach byłoby zbyt uciążliwe. Był więc Kończysty i Trzydniowiański. Też trzeba było uważać przy zejściu, ale w mniejszym stopniu. Chodziło głównie o Młodego. Wiadomo, świetnie sobie radzi w górach, tu jednak musiałam prawie cały czas trzymać go za rękę. 
Zejście do Kościeliskiej wyjątkowo upie...
Widoki... Tego nie da się opisać...













































































































































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz