09 sierpnia 2017
Lasy Janowskie, wycieczka nr 1...
Miało być Green Velo - nie wyszło.
Miała być wyprawa wzdłuż Bałtyku - też nie wyszło.
Bilet kupiony, wszystko spakowane i... awaria. Nie da się niestety przewieść wszystkich gratów w jednej przyczepce. Za ciężka była i wygięła się oś. Dobrze, że w czasie próby przed blokiem, a nie gdzieś w trasie. Młody musi nauczyć się jeździć na rowerze (robi wszystko, żeby się nie uczyć), wtedy będzie jechał sam, a graty rozłoży się na dwie przyczepki.
Trzeba było na szybko wymyślić inne rozwiązanie. Na szukanie noclegów (gdziekolwiek) było już za późno, poza tym mieliśmy ograniczone zasoby finansowe.
No to kierunek wschód - Lasy Janowskie, oczywiście z rowerami. Obawiałam się, czy będą jeszcze bilety na PKP (zawsze kupowaliśmy miesiąc wcześniej). Jakimś cudem były, ale nie na najbardziej korzystne połączenie. Z powodu komunikacji zastępczej (odpada - nie da się rowerami plus choroba lokomocyjna plus niewygoda), nie mogliśmy jechać przez Lublin, musieliśmy wybrać Rzeszów (gorzej, ale to jedyna alternatywa). Ciuchy wysłaliśmy pocztą, bo targanie ich łącznie z rowerami nie jest wygodne.
Szkoda, że nie da się wykombinować dojazdu kolejami regionalnymi (nad morze się dało), nawet z kilkoma przesiadkami, byłoby duuużo taniej.
I właśnie z powodu braku ciuchów rowerowych, musieliśmy ograniczyć naszą pierwszą wycieczkę. W gatkach bez pampersa nie da się przejechać wielu kilometrów. Potraktowaliśmy ją jako rozgrzewkę i rozpoznanie nowego (starego) terenu. A chodzi o to, że wąską i dziurawą drogę z Janowa Lubelskiego do Szklarni, poszerzono, wylano nowy asfalt i wyznaczono pas dla rowerzystów. W pobliżu zalewu też, szkoda, że nie do końca. "Naprawiono" też drogi leśne, dokładnie oznakowano szlaki. Trzeba było obejrzeć.
Nie obyło się bez dodatkowych "atrakcji". Wcześniej byliśmy na lodach (lody u Kiszki zawsze obowiązkowe) i musieliśmy się tam wrócić, Młody zostawił okulary. Na szczęście były.
I miałam okazję przekonać się, że jazda po płaskim terenie z przyczepką,to pikuś w porównaniu z jazdą po górach i pagórach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz