19 lipca 2017

Kierunek Przełęcz Karkonoska...


Trudno było namówić Młodego na wypad w góry bez taty. Dał się jednak przekupić. Tato miał dołączyć dopiero po pracy.
Pogoda jakaś "dziwna" nam towarzyszyła. Ciepło, ale pochmurno, mocno pochmurno. Góry "tonęły" w niskich chmurach. 
Udaliśmy się niebieskim szlakiem w kierunku Samotni. I nagle wyjrzało słońce. Niestety, wkrótce chmury wróciły. Marsz w kierunku Słonecznika, to marsz w chmurach. Tym razem nie zejście w dół, a wciąż czerwony szlak w kierunku Przełęczy Karkonoskiej. Widokowo było, ale chmury zrobiły swoje i początkowo prawie nic nie widziałam. Potem odleciały i zrobiło się przyjemnie dla oka. Z drugiej strony, taki spacer między chmurami, też jest ciekawy. 
Mąż mi później powiedział, że jak zobaczył z dołu, co się dzieje na górze, pomyślał sobie, że tam mocno leje. A tu niespodzianka, zero deszczu.
Tuż przed przełęczą zmiana szlaku na zielony i powrót do Karpacza. Szlak typu, jakie lubię, prawie bezludny (nie wiem, jak jest przy lepszej pogodzie), góra - dół, góra - dół. Niestety, co rusz błoto po kostki lub kałuże.














Chmury nad Małym Stawem...







 
 
I nagle słońce...








Znikająca Śnieżka...








Trochę błękitu...








Kierunek Przełęcz Karkonoska...












A nad Jelenią Górą słońce...




Powoli się przejaśnia...








Mały Szyszak...




















Wracamy, na zielonym szlaku...




























To się pięknie wypogodziło...






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz