Pogoda niepewna, poza tym na dzień następny zaplanowaliśmy Śnieżkę, dlatego tylko spacer do Karpacza. Młody bardzo chciał.
Nie mogło oczywiście zabraknąć zjedzenia pizzy, to był główny cel. Udaliśmy się zatem do Diabolo. I tu niestety rozczarowanie, nie była to ta sama pizza, którą jedliśmy kilka lat temu. Owszem, może i smaczna, ale nie to co wtedy. Brakowało mi grubszego ciasta i dużej ilości sera, czym można było naprawdę się najeść. Tym razem się nie dało.
Oczywiście obowiązkowo zjazd letnim torem saneczkowym (nasze dziecko nigdy nie przejdzie obojętnie obok tej atrakcji) i dodatkowo wystawa klocków lego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz