Ostatnia przejażdżka przed wakacjami. Dziecko w domu (mógł chodzić do przedszkola,
ale po co, niech ma wakacje), więc przedpołudniowe przejażdżki odpadają.
Chyba, że odważę się sama, z przyczepką. Z fotelikiem problemu nie
było, tu mam pewne obawy.
Miało być burzowo, ale stwierdziłam, że zdążę na czas wrócić. Cały czas kontrolowałam sytuację na niebie i w razie czego mogłam skrócić trasę. Groźne chmury pojawiły się, jak dojeżdżałam do mety. Zdążyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz