Byłam
pewna, że w tym roku nie uda się nam już wejść na Śnieżnik.
Tak, rok temu stwierdziłam, że muszę, koniecznie, ale wpływu na
panującą aurę nie mam.
I
nagle niespodzianka, pogoda poprawiła się na tyle, że weszliśmy.
Idealnej (trafia się rzadko, głównie późna wiosna - wczesne
lato) widoczności nie było, ale dobre i to, na pewno lepsza niż w
ubiegłym roku.
Wchodziliśmy
innym szlakiem niż poprzednio (wtedy czerwony, teraz zielony),
schodziliśmy tym samym (niebieski).
Było
wyjątkowo ciepło, jak na koniec września (konkretnie 29). Chociaż... Pod samym
szczytem ujrzeliśmy schodzącą grupę młodych ludzi, ubraną
prawie po zimowemu (wełniane czapki, szaliki). A ja miałam na sobie
koszulkę z krótkim rękawem. Na szczycie wiało, owszem, ale bluza
wystarczyła (przy schodzeniu zdjęłam).
Wypadałoby
kupić w końcu dziecku odpowiednie buty. Tylko jak, skoro zdecydowana
większość zaczyna się od numeru 30? Przetrzepałam net i nic. Myślę, że
na sezon 2016 osiągnie ten rozmiar, bo na 2015 raczej nie.
Nawet
kupno zwykłych trzewików graniczy z cudem, sznurowanych, bo na rzepy
mnóstwo. Jeśli już, to cena powala. Dlaczego obuwie dziecięce jest
często droższe od dorosłego? Do rozmiaru 25 zawsze coś się znalazło,
potem... Mam na myśli polskie buty. Chińskie bez problemu można
wypatrzyć, ale ja czegoś takiego dziecku na nogi nie założę, za żadne skarby świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz