Wczoraj odbyliśmy naszą pierwszą tegoroczną wycieczkę w góry. Trochę późno, bo już czerwiec, ale wcześniej wygrywał rower. Oczywiście nie tak często, jak chcieliśmy, przez koszmarną pogodę.
Padło na Góry Stołowe. Obeszliśmy Szczeliniec dookoła, a że to krótka trasa, poszliśmy jeszcze do Fortu Karola. Chmurzyło nam się na trasie, nawet przez chwilę deszcz pokropił (nie na tyle, aby nas zmoczyć), tradycyjnie też powiało, ale ogólnie ok. Gdyby grzało słońce, byłoby o wiele gorzej, szczególnie dla męża dźwigającego słodki ciężar na plecach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz