30 maja 2012

Miało być bezrowerowo…

                        
Dziś miała być niedziela bezrowerowa, ale jak się okazało, była rowerowa. To przez prognozę pogody, błędną prognozę. Miało padać, a nie padało. Dlatego trzeba było wymyślić coś na poczekaniu, coś niedługiego i łatwego. Wszystko dobrze znane, poza jednym… Poznaliśmy całkiem fajną drogę, wąską, asfaltową, biegnącą przez prawie odludzie (tylko kilka domów na trasie, sporo oddalonych od siebie). Teraz nie mogę sobie przypomnieć, czy kiedyś (tzn. w czasach przedmichałowych), był tam asfalt (wygląda na świeży), czy była to tylko droga polna.
Miałam pecha, pękło mi ogniwo w łańcuchu. I równocześnie szczęście, bo udało mi się do domu dojechać. Coś mi strzelało przy pedałowaniu, ale trudno było stwierdzić co. Aż się okazało…
 
 












 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz