10 lipca 2009

Zakopane cz. 9…


Ostatni dzień. Miało być super wędrowanie, a najważniejszy punkt to Starorobociański Wierch.


Dolina Chochołowska… jeszcze błękitne niebo, piękne słońce…





Podczas wspinaczki na Trzydniowiański Wierch zaczęło się chmurzyć, popadywać, najpierw lekko, później coraz mocniej, momentami przestawało, potem znów to samo, gdzieś w oddali grzmiało… Mimo to, szliśmy dalej. Prawie wdrapaliśmy się na Kończysty Wierch… i jak zaczęło walić piorunami… Czyli szybka ucieczka w dół. Góry nie odlecą w kosmos, życie ważniejsze, na 100% tam wrócimy.































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz