Dzień następny…
Wymyśliłam sobie Krzyżne. W pewnym momencie pomyślałam, że jednak nic z tego nie będzie, przez całą Dolinę Roztoki pompowało, i to nieźle. Tuż przed Doliną Pięciu Stawów przestało. Pozostało tylko mleko. Pytanie, co robić? Zrealizować plan, czy udać się do Morskiego Oka, jak wszyscy?
Postanowiliśmy zaryzykować i nie żałujemy, to była niesamowita wyprawa. Szkoda tylko, że tak mało widzieliśmy (wspomniane wcześniej „mleko”). Kiedy dochodziliśmy do przełęczy, nagle chmury trochę się rozproszyły, wyjrzało słońce i ujrzeliśmy przecudny widok.
Krótki odpoczynek i powrót do Zakopanego… Dolina Pańszczyzna, Hala Gąsienicowa, Boczań…
Musieliśmy nieźle zasuwać, żeby zdążyć do Kuźnic przed zmrokiem, i zero odpoczynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz