Uwaga,
będę narzekać. Co z tego, że sezon wycieczkowy zaczął się
dosyć szybko, skoro cały kwiecień przesiedzieliśmy w chałupie i
jak na razie poprawy nie widać. Bo albo lało, albo wiało, albo
ciemne chmury i zimno. Nawet, jeśli u nas nie lało, to za miedzą,
w górach, owszem.
A teraz zdarzył
się cud, niedziela sucha i ciepła... A nasze dziecko przeziębione.
W takiej sytuacji z roweru nici, lepiej nie ryzykować. Musiały nas
zadowolić dwa spacery.
W
ubiegłym roku śnieg do połowy kwietnia, ale przynajmniej końcówka
fajna i kilka wycieczek rowerowych się odbyło. Za to maj... Oj,
wolałabym, żeby się nie powtórzył...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz