11 lipca 2007

Dawno temu…

                                          
Ja to chyba zapomniałam, że mam bloga. Dawno tu nie zaglądałam, nie zamieszczałam zdjęć. Dziś nadrabiam zaległości.

Wycieczka rowerowa, która odbyła się w połowie czerwca.
Długość około 43 km, w przeważającej części łatwa, z jednym dość sporym podjazdem. Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Choć słyszałam, że kiedyś autobusy miały zimą problem, aby go pokonać.

Warto się „poświęcić”, bo widoki piękne (niestety, fotka tradycyjnie tego nie pokaże).
A potem w dół, i w dół, i w dół…



To właśnie ten podjazd, na zdjęciu wygląda łagodniej, niż w rzeczywistości…




































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz